Hejka!
Dziś będzie nie opowieść, ale wywiad! Spotkałam się bowiem ostatnio z pewną dziewczyną, która od niedawna cieszy się macierzyństwem. Pogadałyśmy trochę o tym co znaczy być… bohomatką!
Pewnie niewielu z Was słyszało o tej subkulturze, więc zapraszam do lektury:
Janka: Cześć Kasiu.
Kasia: Cześć :)
J: Niedawno zostałaś mamą Antosia i jednocześnie bohomatką. Co to znaczy?
K: Bohomatki to młode mamy, które aby cieszyć się macierzyństwem, chcą zwolnić. Filozofia slow life, którą wymusza naturalny bieg wydarzeń, jest połączona z zamiłowaniem do stylistyki boho oraz stylem ubierania się nawiązującym do hipisowskich trendów z lat 70.
J: Slow life na macierzyńskim? To w ogóle możliwe? :O
K: Oczywiście. Mamy czas dla maleństwa, ale mamy też czas dla siebie. Bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko! :)
J: Co was cechuje?
K: To, co nas łączy to zamiłowanie do określonej estetyki, za którą kryje się zespół wartości. Pochwała tego, co ekologiczne, zdrowe odżywianie, zwracanie uwagi przy wyborze produktów, którymi się otaczamy, powrót do tego, co naturalne. Ratanowe fotele, plecione dywany, donice z palmami, kwiatami i pamiątki z podróży rozstawione na starych drewnianych kredensach przenoszą nas w odległe i ciepłe rejony świata.
J: To co mówisz jest bardzo ciekawe. A po czym, na pierwszy rzut oka, rozpoznamy bohomatki?
K: Znacie je z Instagrama – skąpane w blasku światła, ubrane w lekkie sukienki z haftami lub w krótkie szorty, kapelusz, skórzane sandały lub Converse’y. Na nadgarstku bransoletka, a w nosidełku dziecko, które nie przeszkadza, nie ogranicza, bo jest częścią lifestyle’u, w którym macierzyństwo jest ogromną wartością.
J: Czyli jeśli dobrze rozumiem, chodzi o to, by czerpać z macierzyństwa pełnymi garściami?
K: Dokładnie tak. Macierzyństwo to jeden z najpiękniejszych okresów w życiu kobiety. Warto zadbać aby ten czas przeżyć z radością i pokojem w sercu, bez zbędnego stresu jaki nieraz sami nakręcamy.
J: Kasiu, dziękuje Ci bardzo za tę rozmowę. Dzięki, za to, że podzieliłaś się z nami Twoim przeżywaniem macierzyństwa.
Jak widać jesteśmy świadkami powstawania globalnej kultury matek, która rządzi się swoimi prawami, ma swoje kody, przewodniczki, totemy. Prawdę mówiąc takie przeżywanie macierzyństwa podoba mi się o wiele bardziej niż obraz zaniedbanej matki-polki. Macierzyństwo które dużo daje matce, a nie tylko ją wypompowuje- to zdecydowanie brzmi super!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz